czwartek, 15 października 2020

Historie foliówek z jednej paczki

Historia torebki foliowej


    Pewnego dnia ludzie wytworzyli torebkę foliową. Dostała się ona do sklepu. Gdy kobieta kupująca owoce i warzywa zabrała ją aby włożyć do niej pęczki rzodkiewek, dostała się do jej domu.

    W raz z kobietą w domu mieszkała miła rodzinka. Rodzina składała się z mamy, taty i córeczki. Po przyjściu do mieszkania i umyciu rąk, mama zabrała się za wypakowywanie zakupów. Gdy nadeszła pora na rzodkiewki, pani Natalka wyjęła smakowite warzywa i odłożyła je do specjalnego koszyczka. Ale co się stało z naszą reklamówką foliową? A więc rodzinka do której ona trafiła była bardzo miła, towarzyska i przyjazna, ale, co bardzo przykre, nie segregowała śmieci. I dlatego torebka foliowa została na parapecie, gdzie przy okazji zostawiła ją pani Natalka. Rodzinka poszła na spacer zostawiając foliówkę cały czas w tym samym miejscu. Okno zostawili otwarte, a to bardzo dziwne, bo akurat wtedy wiało dosyć mocno. A przy tym oknie leżała właśnie torebka foliowa. 

    Po niedługim czasie wiatr ją porwał. Teraz szybowała po niebie tak jak ją unosił wiatr. Ptaki przyzwyczajone już były trochę do tego widoku, ponieważ jest tak dużo ludzi na całej ziemi, których los takich foliówek nic nie obchodzi. Ptaki nie były jednak zachwycone takimi widokami. Wiedziały, że miejsce reklamówek na pewno nie jest wysoko w powietrzu. Torebka fruwała, leciała, szybowała, unosiła się w powietrzu przez bardzo długi czas. Po kilku dniach a może nawet tygodniach zobaczyła ogromny zbiornik wody. Nie wiedziała czy to ocean czy morze. 

    Wiatr przestawał już wiać i torebka foliowa opadała na wodę. Teraz zamiast lecieć – płynęła. Było to uczucie nieznane jej dotąd. Minęło trochę czasu gdy zorientowała się że jest na środku wielkiego terenu morskiego. Zaobserwowała, że żyją tu zwierzęta. I to wiele gatunków. Pewnego razu zobaczyła zbliżającego się do niej żółwia morskiego . Nie była zbyt mądrą torebką foliową dlatego dokładnie nie wiedziała, co to jest i co może zrobić. Zwierzę podpłynęło, otworzyło otwór gębowy i połknęło torebkę foliową. Uznało ją za meduzę, które są pokarmem żółwi morskich. Zwierzę nie przetrwało za długo. Dusiło się reklamówką, dlatego umarło.

    Takie przypadki zdarzają się na co dzień. Ludzie, odpowiednio nie dbając o środowisko, mogą zabić zwierzęta lub doprowadzić do ich chorób. Dlatego zastanówmy się nad tym, co robimy. Bo zwierzęta też chciałyby żyć. Myślę, że zamiast stosowania plastikowych lub foliowych torebek można zabrać materiałowe. Przez nas na oceanach tworzą się wyspy ze śmieci. Dbajmy o środowisko, w którym sami żyjemy!Napisała Zofia Wróblewska kl. 5a 


Jestem plastikową, kolorową reklamówką, wyprodukowano mnie tak jak i moje koleżanki zakładzie „Warfol” Warszawie. Tam też zapakowano nas w duże, szare kartony i rozwieziono do różnych punktów sprzedaży. Ja i moja koleżanka trafiłyśmy do sklepu ,,Lidl’’ w Gnieźnie To duży, kolorowy market. Jakieś miłe panie położyły nas na półkach pod kasami wraz z innymi torbami. 

Leżałam tak sobie i oglądałam nogi klientów. Widziałam różne spodnie, spódnice i  buty oraz wiele koszyków z różnymi towarami. Po dwóch godzinach leżenia i obserwowania podniosła mnie i moją koleżankę jakaś młoda dziewczyna. Wepchnęła w nas dużo kolorowych towarów i podniosła za uszy. Byłam tak zapakowana, że prawe ucho lekko mi się naderwało. Zaniosła nas do swojego domu i zaczęła rozpakowywać. Nie była przy tym delikatna, bardzo nas szarpała i ciągnęła. Moją koleżankę przecięta w pół gdy wyciągała kartoniki z ryżem. 

Gdy byłyśmy już puste wcisnęła nas do kosza na śmieci, a wieczorem wyniosła do śmierdzącego kontenera. Leżałyśmy tam chwilę i nagle usłyszałyśmy okropne trzaski. Koleżanka krzyknęła, że to jacyś łobuzy demolują śmietnik. Faktycznie chłopacy krzyczeli i kopali w kontener, aż ten się przewrócił. Wszystkie śmieci z niego wypadły, my również. Koleżanka w ostatniej chwili chwyciła mnie za ucho i nagle zerwał się bardzo silny wiatr. Uniósł nas do góry, zawirował nami i porwał w nieznane. Leciałyśmy bardzo długo, aż wreszcie wiatr opadł z sił, a my upadłyśmy w dziwnym miejscu. Ludzie nazywali je plażą. Przeleżałyśmy tam kilka dni i nocy, było nawet przyjemnie i cicho. Niestety pewnego ranka pojawiła się grupa krzyczących i biegających dzieci, które wrzuciły nas do wody. 

Płynęłyśmy unoszone falami bardzo długo,  nagle nabrałyśmy wody i zaczęłyśmy opadać na dnoPływało tam wiele ryb, które chciały nas zjeść lecz my im uciekałyśmy. Wiedziałyśmy, że nie jesteśmy pokarmem i możemy im zaszkodzić. Gdy byłyśmy już całkowicie wyczerpane, opadłyśmy na kamieniste dno. W pewnej chwili do mojej koleżanki podpłynęła szara foka i połknęła ją bo pomyślała, że to jest jedzenie. Byłam przerażona, wiedziałam jak to się skończy. Jednak po chwili foka zaczęła się dławić i wypluła znajomą reklamówkę. Tak się ucieszyłam, przytuliłam wystraszoną koleżankę i ukryłyśmy się za dużym kamieniem. 

Nie wiem jak długo tam byłyśmy ale na szczęście po jakimś czasie wyłowiła nas grupa młodzieży. Okazało się, że to młodzi ludzie z organizacji, która czyści naszą planetę z zanieczyszczeń. Teraz trafiłyśmy do ogromnej fabryki, która zajmuje się recyklingiem śmieci. Najprawdopodobniej zostaniemy poddane recyklingowi i zostaną z nas wyprodukowane nawierzchnie chodnikowe. 

Tak się cieszę, wreszcie naprawdę do czegoś dobrego się przydamy. Może będę nawierzchnią w twoim mieście? Kto wie. Wolę być chodnikiem niż reklamówką, która zatruwa środowisko. A tobie radzę abyś na zakupy zabierał torby wielokrotnego użytku. 

S. F.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poezja w 3 a

Klasa 3 a  tworzyła  poezję na temat jesieni.